Zapach pieczonych jabłek nieustannie kojarzy mi się z jesienią. I jeszcze gruszki i dynie. Co weekend przywozimy ich kilogramy z giełdy. Zjadamy je na bieżąco, wyciskamy z nich soki i przerabiamy na ciasta. Potem zapraszamy sąsiadów z dziećmi na wieczory filmowe i konsumujemy je niespiesznie.
Leave a Reply